top of page
Zdjęcie autoraare-u-ok

Związki na gumce - koluzje

Zakochaniu, poza miłością, towarzyszy często ogromna nadzieja, z której nie zdajemy sobie sprawy. Liczymy, że partner uleczy nasze dziecięce niedobory lub rany - a im są one głębsze, tym większe nasze oczekiwania. Takie pragnienia mogą skutkować naprawdę burzliwym związkiem. Koluzją.

Trudno uwierzyć, że być może najważniejsza z podejmowanych przez nas decyzji - wybór życiowego partnera - zależy od czynników, których sobie nie uświadamiamy. Trudno też przyjąć, że nasi rodzice - którzy byli zobowiązani do miłości i troski – dali nam ich na tyle mało, że wchodzimy w życie z niezaspokojonymi w dzieciństwie potrzebami jak z otwartą raną.

A jednak często tak jest.

Taką ranę ludzie noszą latami, zwykle nie zdając sobie sprawy z jej wpływu na ich los. Aż któregoś dnia spotykają kogoś i wyczuwają, że ta właśnie osoba, tylko ta, odpowiada na te ich potrzeby - te których nie zaspokoili rodzice. Rozpoczyna się wtedy skrywana przed sobą nawzajem gra kochanków, której przyczyną jest ten sam nierozwiązany wewnętrzny konflikt, to samo palące poczucie niezaspokojenia. Partnerzy rozgrywają go, przyjmując różne role, co stwarza wrażenie, że ta druga osoba jest zupełnym przeciwieństwem. A tak naprawdę dopasowują się w tym, czego im brakuje. Taką bezwiedną grę w relacji szwajcarski terapeuta par Jürg Willi nazywa koluzją. Oparte na niej relacje to związki koluzyjne.


UWIKŁANIE


Partnerzy przyjmują zwykle dwie pozostające na różnych biegunach postawy - są w związku (lub chociaż bywają) albo wymagającym opieki i troski dzieckiem albo dającym partnerowi uwagę i wartość dorosłym. Przy czym dziecku zawsze towarzyszy dorosły, dorosłemu - wymagające opieki dziecko. Każda relacja zakłada taki podział ról – na dawcę i biorcę – i wzajemne dopasowanie.

W zależności od naszych doświadczeń z dzieciństwa wchodzimy w życie nastawieni bardziej na dawanie lub na branie. Potocznie uważa się, że po prostu ludzie dzielą się na altruistów, którzy dają, i na egoistów, którzy tylko biorą. W rzeczywistości w każdym z nas jest nastawienie i na branie, i na dawanie. Tyle, że jeden biegun jest zwykle bardziej na wierzchu, a drugi silniej skrywany w nieświadomości, wyparty.


Osoby z tendencją do tworzenia związków koluzyjnych przyciąga uczuciowo osoba, która zupełnie inna potrzebę niż ona: a zatem dawca przyciąga biorcę i odwrotnie. Tak właśnie zaczyna się uwikłanie: podziwiany znajduje podziwiającą, a podziwiająca – kogoś, kogo może podziwiać; niezaopiekowana znajduje troskliwego, zależna – takiego, któremu można bezpiecznie się powierzyć, wątpiąca w swą kobiecość – stuprocentowego mężczyznę.

Ludzie dopasowują się jak dwie połówki jabłka, tworząc koluzję – wspólną grę, w której zaspakajają swoje nieświadome, zrodzone w dzieciństwie potrzeby.



WIECZNE KŁÓTNIE


Partnerzy kochają się, przyciągają wzajemnie, potrzebują, zaspokajają swoje potrzeby - a zarazem, wciąż i o wszystko się kłócą. Przyczynkiem do awantury i złośliwości staje się wszystko: słowo, gest, nawyk, wygląd. Dlaczego tak się dzieje, skąd ta wzajemna agresja?

Najczęstsze powody dla których wybuchają kłótnie w związkach to walka o swoje miejsce w związku, pozycję, o władzę i pieniądze, o seks lub opiekę nad dziećmi. Jürg Wili uważa, że te przyczyny awantur są odzwierciedleniem tkwiących w w nas głębokich, pierwotnych potrzeby. Jest ich 4:

1. Potrzeba bycia ważnym i bezwarunkowo przyjętym;

Poczucie bycia wartościowym buduje się od urodzenia, już wtedy, gdy niemowlę przegląda się w oczach matki i dostrzega, że jest dla niej ważne. Gdy matka odzwierciedla uczucia dziecka, ono doświadcza siebie jako odrębnej istoty. Gdy jednak matka „nie mieści” w sobie uczuć dziecka, traktuje je jak część siebie i narzuca mu, co powinno czuć i robić, ono uczy się, że nie istnieje jako odrębna osoba.

2. Potrzeba troski i opieki

Potrzeby opieki i troski pierwotnie wiążą się z karmieniem, z poczuciem, że jest ktoś, kto zaspokoi głód. Kiedy pierś długo nie nadchodzi, głód – i fizyczny, i bliskości – staje się nie do wytrzymania. Jeśli matce i dziecku udaje się ustalić przyjemny dla obojga rytm między głodem a nasyceniem, dziecko uczy się wytrzymywać nieobecność matki i frustrację. Czasem jednak nie udaje się im dopasować. W dziecku może utrwalić się brak zaufania.

3. Potrzeba autonomii

Potrzeby autonomii i samodzielności kształtują się w okresie zwanym buntem dwulatka. Dziecko zdobywa wtedy nowe umiejętności i zaczyna odmawiać podporządkowania się rodzicom. Zarazem wciąż jest od nich zależne i potrzebuje dowodu, że jego bunt nie uśmierca dobrej relacji z rodzicami. Czasem wychodzi z tej fazy z poczuciem, że można rozwiązać konflikt tak, by obie strony były zadowolone, a czasem – że chodzi o to, by wszelkimi sposobami zyskać władzę nad drugim.

4. Potrzeba identyfikacji z własna płcią

Czwartą potrzebą jest identyfikacja z własną płcią biologiczną. Kulminacja tego procesu następuje między 3. a 6. rokiem życia. Chłopcy fantazjują wówczas, że ożenią się z mamą, dziewczynki przeżywają to wobec ojców. Potem wyplątują się z tych fantazji i mogą bezpiecznie identyfikować się z rodzicem tej samej płci. Trudność napotkana w tej fazie grozi, że młody człowiek utknie w pozycji „synka mamusi” lub „tatusiowej córeczki”. Z powodu ciągłego zagrożenia przez rywala i poczucia winy, że zajął jego miejsce, taka osoba ma wtedy poczucie, że własna płeć jest krucha i dlatego wciąż wymaga jej potwierdzania

Spory w związkach wynikają z braku zaspokojenia tych potrzeb, zwykle w bardzo wczesnym dzieciństwie. Swoje braki, deficyty, nieświadomie przerzucamy na partnera. W relacji z nim odtwarzamy wczesne bolesne doświadczenia z dzieciństwa, co oczywiście generuje cierpienie. I bronimy się przed świadomością, że to, co nas tak złości w partnerze, jest zwykle tym, co tkwi w nas – schowane, niechciane, odrzucone - wyparte.


ZROŚNIĘCI NA ZAWSZE?

Ludzie zranieni w dzieciństwie, cierpiący z powodu niezaspokojonych potrzeb, lękają się nawet myśli o tym, że mogli by być samodzielni, odrębni. Związek z osobą, która ma podobny problem, wydaje się być dla nich wręcz wymarzony. Wchodzą zatem w niego całym sobą i po jakimś czasie... koluzyjne pary okazują się być tak zrośnięte ze sobą, że przypominają hybrydę - trudno określić granice osób ją tworzących. Osób, które cały czas wierzą, że partner zaspokoi ich dziecięce pragnienia. Które zapominają, że dorosłość to zgoda na to, że za zaspokojenie znacznej części naszych potrzeb (także tych pierwotnych) jesteśmy odpowiedzialni sami. Co można zrobić? Czy można się wyrwać z pułapki nieustannego odpychania i przyciągania? Miłości i nienawiści? Czy wyjściem jest tylko rozstanie lub trwanie w wyniszczającej wojnie? Możliwa jest terapia. Partnerzy mogą spróbować uświadomić sobie swoje dawne oczekiwania, opłakać ich utratę i zacząć wymyślać związek na nowo. Zacząć tworzyć inną – nową parę. Kryzys w związku nie oznacza jego końca. Można go przepracować i stworzyć na nowo, choć z tym samym partnerem.  ***

SPRAWDŹ CZY GROZI CI KOLUZJA - PSYCHOZABAWA

  • Czy możesz wyobrazić sobie życie bez swojego partnera? Jakie uczucia ogarniają Cię, gdy o tym myślisz?

  • Czy jesteś w stanie dawać coś swojemu partnerowi, wiedząc, że Ci się nie odwzajemni? Czy daje Ci to radość?

  • Czy jesteś w stanie przyjąć coś od partnera bez poczucia, że zobowiązuje Cię to do czegoś?

  • Czy dałbyś/dałabyś sobie radę, nie będąc w związku? Jakie uczucia ogarniają Cię, gdy o tym myślisz?

  • Czy masz poczucie, że rodzice znają Twoje potrzeby i starają się na nie odpowiedzieć?

  • Czy czułeś/czułaś, że Twoi rodzice kochali Cię za coś (sukcesy szkolne, zachowanie, wygląd itp.)?

  • Czy czułeś/czułaś, że w Twoim domu najważniejsze było posłuszeństwo, a rodzice, przemocą i groźbą, wymuszali na Tobie to, czego sobie życzyli?

  • Czy mama/ojciec traktowali Cię jak partnera, a drugi rodzic był wykluczony, nieobecny, w pracy, odizolowany lub chory?

Jeśli na pytania od 1 do 5 odpowiedziałeś twierdząco, a na pozostałe (6–8) przecząco, to najwyraźniej los był dla Ciebie przychylny. W relacji z rodzicami znalazłeś zaspokojenie swoich podstawowych potrzeb i jesteś w stanie tworzyć dojrzały związek dwojga odrębnych osób.

Jeśli jednak w pierwszych sześciu pytaniach pojawiły się odpowiedzi „nie”, a w pozostałych „tak”, to znaczy, że z dzieciństwa pozostał Ci deficyt emocjonalny. I pojawić się może bezwiedna nadzieja, że partner da Ci to, czego nie dostałeś od rodziców.

Im więcej takich odpowiedzi („nie” na pytania 1–5 i „tak” na pytania 6–8), tym większe ryzyko wplątania się w koluzję.


Rafał Milewski



Comments


bottom of page